Dieta na ból głowy
Ból głowy może mieć
różne przyczyny. Jedno jest jednak pewne – spotyka dziś każdego,
bez względu na wiek i stan zdrowia. Czy tylko stres i niezdrowy tryb
życia mogą być powodami takiego stanu rzeczy? Okazuje się, że
nie. Wpływ na nasze codzienne funkcjonowanie ma oczywiście
stosowana przez nas dieta. Czego powinniśmy unikać, by wyeliminować
migrenowe dolegliwości? Postaram się krótko i treściwie na to
pytanie odpowiedzieć.
Dietetyczny przekręt
Witaminy, suplementy
diety i odżywki. Któż z nas nie miał do czynienia z syntetycznymi
odpowiednikami niezbędnych nam do życia środków? Często wierzymy
w ich nieograniczoną moc, nie zastanawiając się nad rzeczywistymi
konsekwencjami ich zażywania. Pod obietnicami składanymi przez
producentów i dystrybutorów kryją się jednak nieznane nam
wszystkim fakty, którym postanowiłam poświęcić dzisiejszy wpis.
Każdy lekarz stwierdzi,
że witaminy najlepiej jest przyjmować w naturalnej formie. Środki
chemiczne o podobnym działaniu cieszą się jednak coraz większą
popularnością, głównie ze względu na oswojenie ludzi z
wszelkiego rodzaju pigułkami. Chorujemy coraz częściej i zazwyczaj
nie podejmujemy domowych metod leczenia, licząc na skuteczność
leków zalecanych nam przez specjalistów. Nie widzimy więc nic
złego w przyjmowaniu witaminy C w formie tabletek. Tymczasem nie
powinniśmy się oszukiwać. Przedawkowanie czy niedobór istotnych
dla działania organizmu substancji stały się najmniejszym
problemem. Im bliżej źródła dolegliwości się znajdujemy, tym
łatwiej zniechęcić się do wszelkich suplementów. Bardzo często
mamy do czynienia z lekami, a nie ze środkami zawierającymi zbiór
najważniejszych witamin. Środki te oddziałują na odczuwane przez
nas objawy, ignorując przyczyny. Dolegliwości, których
doświadczamy, świadczą jednak o podjęciu przez organizm walki z
chorobą. Nie znamy jej źródła, ale wiemy, że nasze siły
obronne zostały postawione w stan pogotowia i są zdeterminowane do
przeciwdziałania zagrożeniom. Maskując te objawy, stajemy się
nieświadomi drzemiącego w nas niebezpieczeństwa.
Najczęściej kupujemy
określone środki, mając nadzieję, że dzięki nim nasza codzienna
dieta przyniesie większe skutki. Faktem jest, że witamina C
skutecznie obniża poziom złego cholesterolu, zwanego LDL
(lipoproteiny o niskiej gęstości). Lipoproteiny transportują
cholesterol z wątroby do komórek, gdzie bierze on udział w ważnych
procesach. W przypadku nadmiaru może się to jednak skończyć
chorobą serca, ponieważ jego złogi powodują zwężanie się
tętnic. Bywa tak, że wzrost poziomu związków cholesterolowych we
krwi jest zdeterminowany wzmożoną walką z dokuczającym nam
schorzeniem. W naszym organizmie występują w zbyt dużych ilościach
toksyny, z którymi nie potrafi sobie poradzić układ wydalniczy.
Następuje tzw. toksemia. Cholesterol LDL wpływa na likwidację
wolnych rodników, które stanowią niszczycielską siłę w naszym
wnętrzu, porównywaną przez dietetyków do słonia cierpiącego na
ADHD.
Statystyki mówią, że
co piąty importowany preparat witaminowy dostępny w Polsce nie
spełnia pożądanych norm, a w przypadku 3% z nich stwierdzone
zostało przekroczenie dopuszczalnej dawki metali ciężkich. Nie
trzeba ich nawet rejestrować, stąd dość szybko zostają
dopuszczone do użytku. Obowiązkiem urzędników jest oczywiście
zbadanie nieszkodliwości takiego specyfiku. Niekoniecznie muszą
jednak sprawdzać, czy lek faktycznie działa. Koniec końców
kupujemy gotowy preparat w aptece i faszerujemy się mnóstwem
substancji, których nie potrzebujemy. Co najlepiej zrobić? Pójść
do lekarza rodzinnego, który stwierdzi niedobór konkretnej witaminy
i zaleci nam odpowiednie dawki. Nie warto narażać swojego zdrowia
na szwank naiwnie wierząc, że wszystko, co zawiera witaminy, ma na
nas zbawienny wpływ.
Wojna pozycyjna
Ostra biegunka, wymioty i
tydzień wyjęty z życiorysu. Ci, którzy mieli już do czynienia z
grypą żołądkową, doskonale wiedzą, o czym mowa. Rotawirusy,
czyli główni sprawcy nieprzyjemnych dolegliwości, stanowią dla
nas duże zagrożenie, w skrajnych przypadkach nawet śmiertelne. Nie
warto ich ignorować, zwłaszcza gdy występują u dzieci.
To właśnie dla
najmłodszych rotawirusy stanowią szczególne niebezpieczeństwo.
Źródłem zakażenia zazwyczaj jest inna osoba chora. Organizm
próbuje wydalać nieproszonych gości jeszcze przed wystąpieniem
pierwszych objawów. Zadanie to do łatwych nie należy, ponieważ
żadne środki dezynfekcyjne nie przynoszą w tym przypadku
pożądanych efektów. Wirusy natomiast rozprzestrzeniają się
bardzo szybko i dość sprawnie docierają do przewodu pokarmowego.
Nawet jeżeli nie mamy do czynienia z osobą zarażoną, niekiedy
nietrudno o kontakt z zanieczyszczoną wodą lub pożywieniem.
Produkty, które nie wymagają obróbki cieplnej, są najbardziej
narażone na „przechowywanie” rotawirusów. Najczęściej chorują
dzieci w wieku do lat trzech. Skuteczną ochronę w tym okresie
stanowi karmienie piersią. Starsze dzieci przechodzą grypę z nieco
większym trudem. Jej lekceważenie jest bardzo nierozsądne,
ponieważ organizm w tym czasie jest odwodniony, a kontrolowanie tego
procesu sprawia spore problemy. Wszystko, co spożywamy, jest bowiem
niemal natychmiast wydalane, dlatego też czasami chorujący wymaga
pełnej hospitalizacji. Leczenie zaburzeń wywoływanych przez
rotawirusy ma charakter objawowy. Celem terapii jest maksymalne
złagodzenie odczuwanych dolegliwości. Krótko mówiąc, trzeba
swoje wycierpieć i poczekać na powrót do optymalnego stanu
zdrowia.
Uzupełnianie zapasu
płynów to jednak nie wszystko, co jesteśmy w stanie zrobić.
Zapewne niektórzy z Was słyszeli o leczniczych właściwościach
Coca Coli. Zawarty w napoju kwas fosforowy jest powszechnie stosowany
w doustnych środkach przeciwko wymiotom. Colę należy pić w
szklance, niegazowaną, mniej więcej co godzinę. Jako ciekawostkę
warto przypomnieć, że twórca przepisu na nią, John Pemberton, był
z zawodu farmaceutą. Prohibicja wprowadzona w Stanach Zjednoczonych
przyczyniła się do poszukiwania nowych form używek. Uzależniony
od morfiny aptekarz w prototypie swojego napoju użył także
kokainy. Dzisiejsza Cola niewiele różni się od tej z początków
XX wieku. Należy jednak pamiętać, że tylko oryginalny napój
zawiera wszystkie przydatne w leczeniu substancje, takie jak pepsyna
czy kwas fosforowy. Pepsyna to enzym trawienny występujący w
żołądku. Picie napojów z zawartością tego składnika wspomaga
procesy przemiany materii.
Istotne jest, by nie
stwarzać rotawirusom odpowiednich warunków do rozwoju. Dokładna
dezynfekcja toalet, mycie owoców oraz regularne wietrzenie naszego
miejsca zamieszkania to podstawowe zabiegi, które należy podjąć,
jeżeli nie chcemy zachorować. Najbardziej sprzyjający wirusom
okres trwa od listopada aż do wczesnej wiosny. W kwietniu możemy
czuć się bardziej bezpieczni, ponieważ łatwiej „wykurzyć” je
z domu.
Słodkie zagrożenie
Istnieje wiele prawnie
dopuszczonych do obrotu środków, które w poważnym stopniu szkodzą
naszemu zdrowiu. Przywykliśmy już do tego, że trudno uciec od
barwników, konserwantów, regulatorów, wzmacniaczy itp. Zdrowy
rozsądek i zdobywanie wiedzy na temat tego, co jemy, może nas
jednak uchronić przed poważnymi chorobami. Aspartam, wentyl
bezpieczeństwa dla osób cierpiących na otyłość, zdaniem
naukowców trwale szkodzi ludzkiemu organizmowi, prowadząc w
skrajnych przypadkach do śmierci. Dlaczego więc tak trudno
wyeliminować go z naszej diety?
Produkty dietetyczne
cieszą się coraz większą popularnością. Czasami zależy nam na
utrzymaniu wagi za wszelką cenę. Nie przejmujemy się nawet
towarzyszącymi temu objawami w postaci wysypek, bólu głowy lub
problemów z widzeniem. Niebezpieczne działanie środków
chemicznych, jak wiemy, nie wyklucza możliwości ich spożywania.
Aspartam, powszechnie wykorzystywany jako słodzik, jest substancją
bezkaloryczną, a do tego bardziej słodką od cukru. Szczególnie
chwalą ją sobie osoby cierpiące na cukrzycę. Naukowcy ostrzegają
jednak przed toksycznymi właściwościami tego specyfiku. Zdaniem
wielu doświadczonych w naukach ścisłych specjalistów beztroskie
zajadanie się łakociami z aspartamem może zaostrzyć przebieg
chorób. Ponadto podkreślają, iż wiele dolegliwości mija po jego
odstawieniu.
Aspartam składa się z
trzech podstawowych związków. Pierwszym z nich jest metanol, o
którym przeciętny człowiek wie, że powoduje ślepotę. Ponadto
zawarty w słodziku kwas asparaginowy uważany jest za substancję
rakotwórczą. Odpowiada on za powstawanie asparaginianu, związku
pełniącego w organizmie rolę neuroprzekaźnika. Jego zwiększone
spożycie skutkuje jednak obumieraniem komórek nerwowych. O
przedawkowanie nie jest dziś szczególnie trudno, skoro większość
kupowanych dziś produktów zawiera podobne substancje słodzące.
Podobnie wygląda sytuacja z fenyloalaniną, niezbędnym nam do życia
aminokwasem, z którym nie warto przesadzać, ponieważ przekroczenie
dopuszczalnych norm kończy się podniesieniem poziomu noradrenaliny.
Wraz z obniżeniem poziomu serotoniny dochodzi do zaburzeń
emocjonalnych.
Aspartam trafił na rynek
w 1983 roku. Od tego czasu jest dostępny na całym świecie. Koncern
Monsanto, znany na świecie lider branży biotechnologicznej, w 1992
roku podpisał umowę z firmami PepsiCo oraz CocaCola na dostawy
środka. Gdy wygasł patent, zaczęto go produkować pod innymi
nazwami. Wykorzystywanie aspartamu stało się więc jeszcze bardziej
powszechne. Naukowcy wielokrotnie przeprowadzali badania na
szczurach. Specjaliści z Fundacji Ramazziniego podawali im dawki
imitujące dzienne spożycie specyfiku przez ludzi. Związek
wywoływał u szczurów białaczkę, chłoniaki oraz inne nowotwory,
m.in. nerek. Dziś wycofanie aspartamu z rynku jest praktycznie
niemożliwe. Po pierwsze, wielkie koncerny przyznałyby się w ten
sposób do błędu i byłyby zmuszone do wypłacenia sporych
odszkodowań. Po drugie, pozostanie przy stanowisku, że substancja
jest bezpieczna, będzie dla wszystkich rynkowych graczy o wiele
tańsze.
Trwałość na 5!
Trudno
wyobrazić sobie współczesne życie bez trwałej żywności.
Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że wszystko mamy pod ręką i w
razie potrzeby niczego nam nie brakuje. Dzięki powszechnie
stosowanym metodom konserwacji nie musimy martwić się o świeżość
naszych produktów. Wydajemy mniej środków na żywność, ponieważ
raz zakupiona przez dłuższy czas zachowuje swoje walory odżywcze.
Postanowiłam przygotować krótkie i treściwe zestawienie
najpopularniejszych sposobów przechowywania jedzenia.
Metody
utrwalania dzielimy na kilka grup. Do pierwszej z nich należą
metody fizyczne. Przede wszystkim przechowujemy żywność w niskich
temperaturach. Naukowcy przyjmują, że przy chłodzeniu składników
do 0°C szybkość przemian biologicznych może się zmniejszyć
nawet 10-krotnie, przy jednoczesnym wydłużeniu okresu ich
przydatności. W przypadku, gdy schłodzimy produkty poniżej
optymalnej granicy, może dojść do uszkodzeń, takich jak plamy na
skórce w przypadku niektórych owoców. Dużo bardziej skuteczne
jest zamrażanie. Przemiana wody w lód stwarza warunki, w których
liczne drobnoustroje nie mogą się rozwijać. Istotne jest, by
mrożenie zachodziło szybko. Z drugiej strony także w wysokich
temperaturach możemy uzyskać zamierzone efekty. Często
wykorzystywanym procesem jest pasteryzacja. Ogrzewanie produktów do
granicy ok. 85°C powoduje unieszkodliwienie mikroorganizmów oraz
pozbycie się drobnoustrojów. Pasteryzacji można dokonywać na
kilka sposobów, np. rozgrzewając nasz materiał przez 30 minut w
niższej temperaturze bądź poprzez szybkie ogrzanie do 90°C i
natychmiastowe schłodzenie. Łagodniejszym procesem ogrzewania jest
termizacja, która w połączeniu z przechowywaniem w hermetycznym
zamknięciu daje długotrwałe efekty.
Suszenie
żywności jest jednym z najszybciej „wynalezionych” sposobów
jej zabezpieczania. W najbardziej prymitywnej formie zachodzi ono z
udziałem słońca i wiatru. Dziś jednak korzystamy z bardziej
zaawansowanych suszarek, z użyciem których proces następuje
znacznie szybciej niż kiedyś. Utrata wody i innych substancji
uniemożliwia powstawanie reakcji pomiędzy aminokwasami a cukrami,
co objawia się zmianą smaku oraz zapachu. Wysoka zawartość kwasów
organicznych oraz cukrów zapewnia trwałość naszego pożywienia.
Wodę możemy również usuwać stosując zagęszczanie. Taki produkt
nosi wówczas nazwę koncentratu i znacznie zmniejsza swoją masę.
Dobry sposób na odwodnienie stanowi też solenie potraw.
Poza
metodami fizycznymi wyróżniamy także chemiczne oraz biologiczne.
Do tych pierwszych zaliczamy wszelkie środki chemiczne
wykorzystywane do konserwacji żywności. Najpopularniejsze z nich to
m. in. kwas octowy oraz roztwór gazowy dwutlenku siarki. Jedną z
najczęściej stosowanych metod chemicznych jest wędzenie, podczas
którego produkt poddawany jest działaniu ciepła i związków
wydzielających się wskutek spalania drewna. Wyróżniamy wędzenie
zimne, ciepłe i gorące, w zależności od przyjętej temperatury.
Jeżeli chodzi o sposoby biologiczne, zdecydowanie najpopularniejsze
jest kiszenie. Z cukru znajdującego się w poddanym procesowi
produkcie wydziela się kwas mlekowy, który chroni przed gniciem,
ale nie zapobiega pleśnieniu.
Pożyteczny wypoczynek
Odchudzanie nie musi być
żmudne, monotonne i związane z ciągłym odmawianiem sobie
jedzenia. Powszechnie wiadomo, że bardziej wymaga ono zmiany pewnych
nawyków żywieniowych zamiast zmniejszania porcji. Istnieją także
o wiele ciekawsze sposoby na pozbycie się zbędnych kilogramów.
Czy spalanie tłuszczu
może mieć cokolwiek wspólnego z relaksem? Okazuje się, że tak.
Sauna fińska jest wynalazkiem, z którego dobrodziejstw korzysta już
zdecydowana większość narodów świata. Korzyści, jakie zapewnia
ludzkiemu organizmowi, są coraz częściej doceniane przez
użytkowników. Dzięki temperaturze
120°C naczynia krwionośne zostają wzmocnione, co bardzo pomaga w
dotlenieniu naszych komórek. Po każdym wyjściu z sauny bierzemy
zimny prysznic, dzięki czemu nasze ciało nabiera jędrności i
sprężystości. Oczywiście, jak łatwo się domyślić, kobiety
korzystające z sauny są mniej narażone na niebezpieczeństwo
wystąpienia cellulitu. W połączeniu z oczyszczającymi
właściwościami daje ona niesamowite efekty.
Kąpiel
w saunie polega na przebywaniu na przemian w niskiej i wysokiej
temperaturze. Jeżeli jesteśmy zdrowi, możemy z niej korzystać bez
względu na porę roku. Osoby powyżej 50. roku życia oraz dzieci
poniżej 6. roku życia powinny przejść specjalistyczne badania
lekarskie zanim zdecydują się na taki zabieg. Z punktu widzenia
medycyny sauna fińska w pewnym stopniu obciąża nasz organizm. Do
zabiegu nie należy przystępować ani na czczo ani po zbyt obfitym
posiłku. Nie powinno się także pić przed wejściem dużych ilości
wody. Warto wypić ciepłą herbatę, by wzmóc pocenie.
Po
wejściu do sauny przyjmujemy pozycję zapewniającą nam niezbędny
komfort. Gdy pojawiają się pierwsze kropelki potu, możemy
przyspieszyć proces poprzez nacieranie naszego ciała wodą. Po
kilku minutach pobytu zwykle polewa się nią także rozgrzane
kamienie. Finowie nazywają ten rytuał „duszą sauny”, ze
względu na towarzyszące mu uderzenie gorącej fali powietrza, potwierdzają to również nasi koledzy z Eco-Vital, dla których kontakt z sauną to wielkie wydarzenie. Po
pewnym czasie objawy nagrzania stają się nie do zniesienia, co
stanowi dla nas sygnał do wyjścia na zewnątrz. Nasza wytrzymałość
na wysoką temperaturę ma w końcu swoje granice. Warto jednak
przełamać początkową niechęć, ponieważ w saunie fińskiej nie
tylko spalamy tkankę tłuszczową, ale również bronimy się przed
różnego rodzaju chorobami. Gdy dopada nas przeziębienie, możemy
się z niego wyleczyć już w początkowej fazie. Jest to najlepsza
chwila na pozbycie się niechcianego intruza, ponieważ w
późniejszych stadiach chorób lekarze zdecydowanie odradzają
korzystanie z zabiegu.
Finowie
wiedzą, jak w idealnych proporcjach łączyć przyjemne z
pożytecznym. Rzadziej spotykają się w klubach, by wspólnie
imprezować. Znacznie częściej gromadzą się w saunie na wspólnych
pogawędkach. Przeciętna długość życia w Finlandii wynosi prawie
79 lat, co klasyfikuje kraj w czołówce państw europejskich pod
względem tego wskaźnika.
Kwasy z opakowań
Kilka postów wcześniej pisałam o
dodawanych do niemal każdej żywności barwnikach. Dziś opowiem co
nieco o regulatorach kwasowości, które również stanowią ważny
składnik produktów spożywczych. Przede wszystkim pełnią rolę
konserwantów i współuczestniczą w zachowaniu odpowiedniego koloru
towaru.
Zakwaszanie produktów jest jednym z
wielu sposobów przedłużania ich przydatności do spożycia.
Niektóre z nich muszą osiągnąć pewien poziom kwasowości, aby
nie ulec zakażeniu. Z tego powodu kwasimy ogórki, kalafiory oraz
karczochy. Szczególnie silne toksyny produkuje laska kwasu
kiełbasianego. Najbardziej znanym i powszechnie wykorzystywanym w
przemyśle odżywczym regulatorem jest kwas cytrynowy. W
szczególności wzmaga aktywność przeciwutleniaczy. Najczęściej
wykorzystywany jest również jako zagęszczacz do marmolady. Również
inne składniki wykazują kilka właściwości. Octan wapnia nie
tylko używany jest w procesie produkcji do zakwaszania, ale również
jako doskonały konserwant hamujący rozwój niepożądanych i
szkodliwych bakterii.
Warto znać kilka istotnych faktów
dotyczących regulatorów i zagęszczaczy. Bardzo często zdarza się,
że na etykiecie produktów, w ich składzie widnieje sformułowanie
„aromat identyczny z naturalnym”. Pierwsze, co zazwyczaj
przychodzi nam wówczas to głowy, to pytanie, gdzie tkwi haczyk.
Automatycznie stawiamy znak równości między identycznym i
naturalnym. Niekiedy zdarzają się sytuacje wręcz odwrotne.
Określenie, iż substancja jest identyczna z naturalną, oznacza
związek chemiczny o identycznym składzie, który otrzymano inną
metodą niż ze źródeł naturalnych. Trudno dziś stosować podział
na substancje naturalne i syntetyczne. Najważniejsza jest czystość
produktu końcowego. W wyniku wykorzystywania tradycyjnych metod
często pozostaje on dużo bardziej zanieczyszczony niż po
przeprowadzeniu syntezy chemicznej.